Która Bohaterka bardziej przypadła wam do gustu?? ^^

niedziela, 14 lutego 2016

Specjalne informacje.



MIŁOŚĆ ROŚNIE WOKÓŁ NAS!!
Ok, miłosne zaloty Krystiana, Jasper i każde możliwego faceta czas skończyć! To jest jubileusz 1000 wyświetleń! TAK! Jest już nas PONAD 1000! (Dokładnie w tej chwili 1038) Informacja poboczna: Shadow mi powiedziała, że w tym tygodniu napisze rozdział! ^^ Więc cieszmy się i radujmy. W najbliższym czasie (max. 2 tygle bo ferie :p ) pojawi się rozdział specjalny- ROZDZIAŁ WALENTYNKOWY OCZYMA FOXY! ^^ Jeeeeejjjj….ten sztuczny zachwyt ;-; Tyle informacji. Do następnego razu. Paputki.
---
*na marginesie* Kończę pisać 9 rozdział.
~Dream

sobota, 6 lutego 2016

Rodział #8 - Foxy



Od razu popatrzyłam się na Thomasa i powiedziałam ze sztucznym uśmiechem pod nosem:
-Nie mogłeś wytrzymać jednego dnia aby nikogo nie zapraszać, co nie…?
-TEN ZIOMECZEK PEDAŁEK TO NIE ODE MNIE!!- Wykrzyczał zażenowany.
-No fakt,-Powiedziała Ley.- nie bałbyś się swojego przyjaciela.
-Bałem się…?- Powiedział ze zdziwieniem
-No chyba było widać, że się przytulałeś do ręki Foxy.- Powiedziała lekko się śmiejąc. Takk….nie ma to jak śmiać się z mordercy po tym jak jakiś świr wpakował do ciebie, ty siedzisz z PokerFacem, a on rzuca w ciebie kluczykami. Ech…o co mu chodziło z tą „całą bramą”? Popatrzyłam na Krystiana, siedział on z typową twarzą bez uczuć. Ciszę przerwało szczekanie psa.
-O! Nawi!- Powiedziała Ley, a na nią zaczął wspinać się mój kot.
-O! Avik!-Odpowiedziałam jej z lekkim sarkazmem. Oke…mam dość! Wstałam, podeszłam do ściany, usiadłam przy niej i zkrzyżowałam ręce , gdy zobaczyłam wzrok Ley i chłopaków na mnie.
-No co!? Nie spałam od 4 dni!! Śpiąca jestem!- Ich miny się uspokoiły, a ja poszłam spać. Słychać było jeszcze, że gadali pół nocy, nie dają się wariaci wyspać…Rano gość hotelowy MUSIAŁ rozbić drugi wazon, oczywiście. Rozejrzałam się po pokoju w którym siedzieli chłopaki i zeszłam na dół. Ley robiła sobie herbatę w kuchni
-Dzień dobry…- Powiedziałam zaspana.
-Witam słabiaka!- Odpowiedziała mi z szarmańskim uśmiechem.
-Czemu „słabiaku”…?
-„Sen jest dla słabych”! To są twoje słowa!-Wystawiła mi język.
-Eh… znasz tego ziomka z wczoraj?
-Tia…na pewno znam gościa który pojawił się w TWOIM domu.
-To, że mój dom to w końcu nic nie znaczy. Pewnie to tylko przyjaciel-prankster kozaczka…
-Okej...szkoda, że zasnęłaś, słabiaku!-Znowu mi wystawiła język.
-Bo?
-Bo była fajna zabawa! W pewnym momencie Thoms się upił i chciał wylizać stopy chłopaków!- Zaczęła się śmiać.
-Szczęście, że nie chciał moich…-Odetchnęłam z ulgą.
-No ciebie to chciał…emmm... już nic!
-Eh...-zaczęłam sobie robić kanapkę, aż zeszli chłopaki i rzucili się na lodówkę. Co oni kuźwa mieli głodówkę w nocy?!
-Kuźwa gdzie ty masz żarło?!- W końcu wykrztusił brunet patrząc na pełną  lodówkę.
-…w lodówce masz go pełno…
-Tu nic nie ma! Krystian!! Idziemy napaść na spożywczaka!!
-…serio?-Oni to chyba zinterpretowali, że powiedziałam to sama do siebie.
-Mam nawet kominiarki!! –Krystian wyją z torby (która leżała w kącie) dwie kominiarki.
-…czy ty zawsze masz przy sobie…
-A BROŃ?!
-Czej, zadzwonię do Marcusa, on ma cynk do tego no tamtego tego no.
-…WSZYSTKO ROZUMIEM!! IDZIEMY! - Jas założył na siebie kominiarkę i wyszedł, a Krystian zaraz po nim.
-Eh…-Powiedziała Ley.- To ja ich popilnuje…- Wyszła za nimi.
-No zajebiście…- Powiedziałam sama do siebie i poszłam się ubrać. Ubrałam bluzkę do kolan (kochaną bluzkę mojego idola) i krótkie spodenki. Po czym poszłam na dół i zdecydowałam resztę dnia spędzić przed telewizorem. Usiadłam wygodnie na fotelu, koło mnie usadowił się Avi i włączyłam telewizor. Kiedy tylko wcisnęłam przycisk na pilocie z głośników ryknął dźwięk puszczony na maksa. Było tak głośno aż nawet mój kot podskoczył ze strachu.
-Avi, spokojnie.- Jak najszybciej ściszyłam telewizor.
-Widzę więc, że melanż mieliście. Pizze jedliście?- Usłyszałam nagle i teraz ja podskoczyłam ze strachu.
-C-c-c-c-co?!-Rozejrzałam się, nikogo nie było.- Oke, zgaduje, że oni mi coś wstrzyknęli na tej imprezie, że słyszę głosy.
-Żadne głosy moja droga.
-Hmm?- Spojrzałam w stronę okna. Przy nim stał chłopak o krótkich czerwonych włosach i czarujących złotych oczach. Miał... rogi, tak, on miał diabelskie rogi, przekłutą wargę i szpiczaste i wielkie kły które były widać kiedy szczerzył swoje zęby . Był ubrany w bluzkę bez ramiączek i spodnie, obie rzeczy zrobione z czarnej skóry zwierzęcia oraz nosił ubrudzone glany.-No zajebiście.
-Serio? Większość osób reaguje coś ala „O niee…potwór…zaraz mnie zabije i pożre moją duszę…” ewentualnie „AAA POTWÓR!!”…a ja nie jestem potworem.
-No sorka, ale w moim życiu już nic dziwniejszego się już nie stanie niż włamanie cospleyera.
-W…włamanie?..phyhyhy….ty serio myślisz, że to jest włamanie?!-Zaczął się śmiać.
-…co? Ty chcesz mi powiedzieć, że jakimś prawem cię znam? Nie, nie, niee… ja już w ogóle cię nie rozumiem.
-Jestem Jason, demon drugiej nacji.-Podał mi rękę.
-…Heheh…co? Hah…ty tak serio? Hahaha! Co!? Ukryta kamera czy co?! Hahaha.- Zaczęłam się chorobliwie śmiać.
-…-Wyglądał na zezłoszczonego- To nie jest żaden żart…ty sama jesteś demonem jak twoja sąsiadka i jak twój brat! Zaraz jak mu było?...Emm…Mike! Właśnie Mike! On ma Ashie, a ty masz Ayade!
-Słucham, że co? Mike? I demon? Phi! A ten Ayada to już w ogóle.
-Serio? Nie wierzysz mi? Przed chwilą pojawił się przez tobą demon co wygląda jak diabeł, do tego wczoraj pojawił się u ciebie Pan Loki i dał wam klucze do bramy, seryjny zabójca cię nie zabił, nie czujesz bólu od ludzi…Serio?
-No ok, to z wczoraj i z Thomasem było dziwne. Ale bólu nie czuję bo mam analgezje i tyle.
-Analgezje? Serio? Już czegoś innego to wymyśleć nie mogli. Ehh…ludzie.
-Co masz na myśli?
-To, że czujesz ból, tylko, że nie czujesz go od ludzi…od demonów czujesz.
-Przestań mi mówić, że istnieją jakieś demony!
-Eh…widać, że jesteś podopieczną Ayady. Jego pierwsza zasada to było „Ja mam zawsze racje”. Zanim do ciebie trafił byliśmy dobrymi, heh „kolegami”! Ale lepiej go teraz nie wywoływać.
-Czemu niby?
-Boo…kiedyś zrobiliśmy pewien żart Lokiemu…i mieliśmy karę…i się skończyło na tym, że podpaliłem mu włosy? To wystarczy aby go nie budzić?
-I to, że mi powiesz, że we mnie? Tak to można powiedzieć? Że we mnie jest gościu, któremu podpaliłeś włoski?
-Nooo.
-Paputki.-Kierowałam się do wyjścia.
-Zaraz! Co?!-Pojawił się przede mną.-Gdzie ty idziesz?!
-…Czy ty właśnie się przede mną pojawiłeś? Czy ty się teleportowałeś?!
-Heh,-Szczerzył się.-mówiłem, że nie jestem człowiekiem.
-Eh…okej, wierzę ci, pasi? Teraz możesz już iść do piekła czy nie wiem gdzie ty tam mieszkasz.
-…Ty chcesz się tylko mnie pozbyć bo twierdzisz, że jestem niezrównoważony psychicznie, prawda?
-Tak, jak najbardziej.
-Eh…jak wolisz…a, właśnie! Trzeba jeszcze Leassi wszystko wytłumaczyć!-Pocałował mnie w czoło.- Paputki, mała!- Zniknął.
-Głupi idiota.- Powiedziałam do siebie.- Demony, heh…Ley i ja demony, ta jasne…ale zaraz…Mike!? Co?!- Z prędkością światła wzięłam swój telefon i wybrałam numer do swojego brata.
-Halo? F…Foxy? To ty?
-Nie, Ojciec Święty.
-Ooo, to Szczęść Boże. Po co Bóg dzwoni?
-Piłeś coś?-W sumie to 27 latek, więc trudno aby wytrzymał długo bez picia.
-Może?
-Eh…skup się. Kiedy masz wolne? Albo nie, kiedy możesz do mnie przyjechać?
-Emm… sobota pasi?
-Serio w dwa dni dasz rade przyjechać z innego kraju do Niemczech?
-Ja dam rade wszystko.
-Eh, już okej. Ja musze tylko z tobą jak najszybciej pogadać w cztery oczy.
-Nie no spoko. – Nagle było słychać w tle: „Ej, stary pijesz jeszcze?!”,- NO OCZYWIŚCIE!- i się odłączył.
Rzuciłam telefon na sofę i przejrzałam się w lustrze. W sumie to pasowałyby mi takie demoniczne ubrania. Spojrzałam przez okno i tak przeleciał mi wieczór, na rozmyślaniu o Ayadzie i Mike’u. Z tego ‘’transu’’ obudził mnie Avi, drapiąc mnie po nodze. Właśnie! Ciekawe co z chłopakami? Wzięłam natychmiast telefon i wybrałam numer do Krystiana. Nie odbierał. Hah, przykro mi ale stracił on jedyną szanse, kiedy by jego „miłość życiowa” się o niego martwiła! Zaczęłam się śmiać, nawet można rzec, że trochę psychopatycznie.
-Wow, okej…to było dziwne. Ayada, to ty?- Zaśmiałam się lekko i poszłam się umyć po czym spać.

---
OGŁOSZENIA PARAFIALNE

Nwm kiedy Shadow będzie dawać swoje perspektywy, równo dobrze ja mogę pisać za nią ale moja głowa od pisania tego rozdziału się wypaliła ;-; co do rozdziałów ode mnie to...one będą tylko nwm czy regularnie, wgl teraz przez tą głupią szkołę nie mam czasu na nic, więc bida ;-; Może (a to jest prawdopodobne) dostane dużą wene na feriach, bo teraz nie za bardzo wiem co dalej ,-, równo dobrze możecie pisać swoje propozycje w komach. Czekam cierpliwie ;x Paputki ;*

niedziela, 6 grudnia 2015

Rodział #7 - Foxy



Obudził mnie dzwonek do drzwi. Leniwie wstałam  z łóżka i poszłam otworzyć drzwi. Zajrzałam do okienka i zauważyłam mojego kochanego rodzynka, czyli Krystiana. Otworzyłam drzwi ale od razu po tym zorientowałam się, że ja jestem w piżamie.
-Dzieee… kobieto o której ty wstajesz?
-A która jest?
-Za dwadzieścia ósma.
-…Wchodź! – Szarpnęłam nim za koszulkę i od razu poszłam się ubierać i pakować do szkoły. Do mojego pokoju wszedł ten blondas i oparł się o ścianę.
-Dasz odpisać zadanie z chemii?- odwróciłam się do niego powoli.
-Coś ty powiedział?
-No zadanie z chemii to z atomami.
-JA NAWET GO NIE ZROBIŁAM! – wtedy naszła niezręczna cisza aż zegar wybił 7:50, pobiegłam z Krystianem do szkoły. Byliśmy dosłownie 3 minuty przed dzwonkiem. Krystian cały spocony wszedł do sali mówiąc do siebie „zabije cię…” . Wreszcie dostrzegłam mojego zbawiciela. Ley, przyjechałaś mnie utrzymywać psychicznie i pokazać mi zadanie! Jak najszybciej wzięłam i przeciągnęłam jedno krzesło do jej ławki.
-Dawaj ten zeszyt! – Powiedziałam dysząc.
-Z chemii? Bo co? Nie zrobiło się.
-Wiesz, że jestem słaba z chemii. Dasz?
-Tak…- Podała mi zeszyt po czym go jak najszybciej otworzyłam wzięłam długopis z jej piórnika i przepisywałam.
-Ej, no! Ja też chce.-Powiedział Krystian ze smutkiem w oczach.-  Posuń tyłek. – Zaczął się wpychać na moje krzesło. Ley się dziwnie na niego patrzyła.
-A ty to kto? – Powiedziała po chwili.
-Kojarzysz tego ziomka o którym ci mówiłam przez fona? Tego pedofila niańkę?
-Tego pedofila niańkę...- zamyśliła się i po chwili odpowiedziała- No coś wspominałaś... to ten którego pobiłaś?
-Nie wnikajmy w moją przeszłość. Więc to jest Krystian, Krystian to jest Leassi, w nawiasie Ley.
-…-Nie przestawał pisać po czym szturchnęłam go ramieniem, a on podniósł wzrok- Cześć.
-Cześć, macie szczęście, że zrobiłam zadanie bo mielibyście przechlapane. – I w tym momencie do klasy przyszedł chłopak. Wysoki, szczupły brunet, zawitał nas słowami:
-Hejka Leya. Dasz spisać zadanie z chemii?- Powiedział uśmiechnięty i usiadł koło Ley. Popatrzyłam się na nią z miną zabójcy.
-Ley…czego mi o niczym nie mówiłaś?- Powiedziałam.
-... jakbyś dala mi dojść do słowa.
-To mów!
-To jest Jasper. Poznałam go w górach i... emm... wróciłam z nim z nich.
-…śpimy dzisiaj u mnie. Dlaczego? Bo tak.
-Okej. – odpowiedziała Ley i uśmiechnęła się.
-Ja też mogę- Jasper.
-To o 20 w moim domu, Jas…ciebie naprowadzi Ley.
 Zamknęłam jej zeszyt i odeszłam. Lekcje minęły szybko…nawet ZA szybko. Krystian mnie odprowadził, a tak naprawdę to poszedł do mnie. W czym ten skubaniec będzie spał?! Nie mam ochoty o tym myśleć. Godzina 20…dzwonek do drzwi i ten Jas, z Leyką. Otworzyłam i ten fajfus zrobił sobie z mojego ramienia miękką poduszkę. Jak najszybciej go z siebie zrzuciłam i walnęłam cienkim
-Dobry. – brawo! Foxy zapomniałaś słów!
-Szczęść Boże- Powiedział Krystian.
-Ciao- Brunet.
-Hejka- uśmiechnęła się promienie Ley.
-…Może wejdziecie? –Uśmiechnęłam się, a oni od razu weszli. – Oke, pierwsze co możemy zrobić too…
-Zjeść coś bo głodny jestem.-Przerwał mi Krystian, wyją telefon i zaraz zamówił kebaby.-Kochajmy turka.- Z rąk zrobił serduszko. Ech…co ja mam z tym człowiekiem!? Spojrzałam na moim gości którzy z przymusu powstrzymywali śmiech.
-Ech…-przybiłam sobie Facepalma. Po czym ciszę przerwał dźwięk rozbitego wazonu- Oczywiście…Emm…kozaczek przyszedł.- Pobiegłam szybko na górę, otworzyłam drzwi i zastałam Thomasa składającego stłuczony wazon.
-Cześć.-Odrzekł
-…Myślisz, że skleisz to klejem biurowym?
- Jak najbardziej!- przytulił mnie i zszedł na dół.
Co dziwne  nie było słychać krzyków, z tego powody poszłam na dół. Oczywiście kozaczek przejrzał moją lodówkę. Spojrzałam na Krystiana, a on na mnie.
-Nawet nie pytaj…- Wyglądał na zamyślonego.
-No to może…no to może…
-ZAGRAJMY W BUTELKE!-Wymyślił Jas.
-…W sumie to czemu nie?- Krystian się uśmiechnął i poszedł ze swoim nowym kolegą na górę.
Popatrzyłyśmy się na siebie z Ley i się do siebie uśmiechnęłyśmy.
-Ej! Żarłoku! Idziesz grać w butelke?!-Wykrzyczałam do Thomasa, a on pobiegł na górę. Poszłyśmy za nim.
-A tak poza schematem…macie butelke?- Powiedział Jas.
-…No super- Odpowiedziałam, no i przede mną Thomas postawił butelkę po wódce tak mocno, że aż prawie się rozbiła.
-Już mamy. – Powiedział niesławny morderca i zaczął kręcić.
Poczułam nagłe zimno, odruchowo przybliżyłam się do Krystiana. On chyba wyglądał na szczęśliwego.  No i zgasł prąd. Poczułam, że ktoś trzyma moją rękę, zaczęłam się oglądać wokoło mnie. Aż w samym środku pokoju zaczęło świecić rażące światło. Popatrzyłam się na moją lewą rękę…To Thomas mnie za nią trzymał. Szarpnęłam nim i znowu patrzyłam się w to światło z którego po chwili powstawała jakaś postać. Już było widać jego długie czerwone włosy spięte w 3 cienkie warkocze i niebieskie piękne oczy.
-Okej dziewczyny, mam dość bronienia tej cholernej bramy, chyba już do końca dorosłyście do tego.- W jego ręce pojawiły się duży pęk kluczy którymi rzucił w Ley.- Żegnam. –Pokazał nam język po czym zniknął a światło się zaświeciło.
--------------
WOW! DREAM ŻYJE !

Tak, miałam krótką przerwę. (prawie 2 miechy nazywasz krótkim czasem -,- ) Lof plastyk <3 no i jeszcze brak weny no i jeszcze wyczekiwana MAMA i wgl jakaś masakra z tym wszystkim ;-; ALE! W święta postaram się (nwm jak Laura) z pisaniem częściej niż 2 miechy ;-; no i tyle! PAPA!! ^^